(Neil Diamond -
If you know what I mean)
(...)
If you know what I mean, babe
If you know what I mean, babe.
***
czytam Gałczyńskiego i chichoczę jak fretka.
Teatrzyk Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić "Dziwnego kelnera"
Występują:
Dziwny Kelner
Gość I
Gość II
i Gość III
Dziwny Kelner:
Pan płaci?
Gość I:
Kotlet barani.
Dziwny Kelner:
Kotlet barani dwieście.
Wódki nie było?
Gość I:
Wódki nie było.
Dziwny Kelner:
Wódki nie było pięćset.
Piwo?
Gość I:
Piwa nie było.
Dziwny Kelner:
Piwa nie było sześćset, kotlet dwieście, osiemset, dziękuję panu. (do Gościa II) Ozór sos chrzanowy?
Gość II:
Jajecznica z trzech.
Dziwny Kelner:
Ozór sos chrzanowy nie było dwieście pięćdziesiąt jajecznica z trzech dziewięćdziesiąt dziewięć, szampan nie było sześć tysięcy, razem 6349, dziękuję panu, dobranoc panu.
Gość III:
(wstaje i za pomocą dębowej laski robi dziurę w głowie Dziwnego Kelnera)
Dziwny Kelner:
Dziura w głowie osiemset pięćdziesiąt, kotlet wieprzowy dwieście, razem tysiąc pięćdziesiąt, piwa nie było, sto, tysiąc sto pięćdziesiąt, dziękuję panu, dobranoc panu.
Moje uszanowanie panu.
K U R T Y N A
***
już mi lepiej, o wiele lepiej.
po pierwsze - wtulenie się w Niemęża czyni cuda.
Jego uczucie ma wielką moc.
do drugie - czytam
Nauki o miłości Thich Nhat Hanha, które ofiarował mi Jasiu S., nasz nauczyciel po krainie medy
tacji.
i tak mi się wszystko ładnie układa.
Trzecim składnikiem prawdziwej miłości jest "mudita", czyli radość. Prawdziwa miłość zawsze przynosi radość nam i osobom, które kochamy. Jeżeli nasza miłość nie ma takiej mocy, nie jest prawdziwa.
(...). Wiele drobiazgów może nas uszczęśliwić. (...). Trwając w stanie uważności, możemy naprawdę dotknąć tych przecudnych, ożywiających rzeczy i zjawisk; tak właśnie, naturalnie, wzrasta w nas stan radości. Radość zawiera szczęście, a szczęście - radość.
(...). Cieszymy się, widząc szczęście innych, ale cieszymy się także, gdy i nam jest dobrze. (...). Radość jest dla wszystkich.
więc podzielę się z Wami moją radością i moim szczęściem.
przede wszystkim: kocham i jestem kochana.
mimo wielu wielkich kłopotów jest mi w życiu dobrze - nawet jeśli czasami robi się smutno, bo bolące cośboli wywołuje lęk przed nieznanym zagrożeniem.
a ponadto, gdy kupowałam dziś w biletoautomacie bilet, z maszyny wysunęło się, nie wiedzieć czemu, dziesięć złotych.
i przyśnił mi się bardzo ciepło, energetycznie, W.H., mój ulubiony były szef, z którym łączy mnie walka o zdrowie.
i dostałam całkiem bez okazji bukiet szesnastu róż (tylko czemu szesnastu?).
i wypiłam pyszne caffe latte (na mleku sojowym - takie rzeczy na mieście tylko w Kofihewen).
i Syn mi powiedział, że jestem najbardziej nastolatkową mamą ze wszystkich mam dzieci z Jego klasy.
i że miał dziś świetny dzień.
i otrzymałam od Ingrid piękną kartkę bożonarodzeniową. dziękuję bardzo! thank you very much!
a co u Was dziś dobrego się wydarzyło?
opowiedzcie, proszę.