sobota, 24 lipca 2010

[109]. plum!

w swoim nieprawdopodobnie skomplikowanym, ale i barwnym życiu Niemąż był między innymi zawodowym sportowcem.
do tego ma dar pedagogiczny, jest opanowany, cierpliwy.
człowiek - opoka, człowiek - skała, człowiek - dusza.
chodząca dobroć.
wielki - studwudziestokilogramowy - skarb.

ale nawet w Nim coś pęka, gdy zanurzona do pasa  w basenie uparcie od kwadransa powtarzam: nie zanurzę się, utonę, rozumiesz?
wtedy człowiek - opoka, człowiek - skała, człowiek - dusza, wychodzi bez słowa z wody i przechodzi do basenu olimpijskiego.
a ja zostaję w wodzie do pasa, ze swoim lękiem.


jak się okazuje, na wszystko jest sposób.
na mnie też.
dzięki działaniom Niemęża umiem pod dwóch lekcjach: pływać żabką z deską w dłoniach (wiem, że to żena, ale co mi tam), skakać do wody i pływać pod wodą.
nie umiem za to (jeszcze) skoordynować podczas pływania oddechu z ruchami ciała.
po prostu: albo pływam i nie oddycham albo pływam, oddycham i wciągam nosem wodę.

ale kiedy płynę w basenie, pod wodą, między dupskami z cellulitisem i różowymi piętkami dzieciaczków w dmuchanych kółkach, wyobrażam sobie, że jestem gdzieś daleko i snorkelinguję.

ot, jedno z marzeń...

7 komentarzy:

  1. hehehe, po przeczytaniu tego wpisu myslalam, ze bloga pomylilam...

    OdpowiedzUsuń
  2. aa, że to blog z serii byłam na wakacjach paczcie ludziska co widziałam?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mój T. również cierpliwy jak anioł uczył mnie wsadzać głowę pod wodę z maską i rurką. I jeszcze nigdy nie widziałam żeby mu tak żyła na skroni pulsowała. Drugi raz się pojawiła gdy oznajmiłam, że płetwy są do dupy. O! A teraz On planuje kurs nurkowy, a ja wiem, że się utopię, zejdę na dno i ryby mnie zeżrą do białych kosteczek. I chyba nic nie jest w stanie przełamać mojego FEAR - nawet ta jego przerażająca pulsująca żyła.

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie Niemąż przekonuje, że to niemożliwe, żebym się utopiła, bo woda wynosi.
    a skoro nie jest możliwe żeby się utopić, to czemu ludzie się topią, hę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja za to świetnie pływam, zresztą jestem zodiakalną rybą ;) i wierzę w to co mówi Twój Niemaż. Ale.... wynosi tłuszczyk ;)))) a jak Ty taka chudzina jesteś to jedynie nabierz dużo powietrza w płuca i połóż się na wodzie...... wtedy Cie wyniesie ;)))

    Ja jak tak leżę i miarowo oddycham (nie wypuszczam nigdy calego powietrza bo tone ;)) to włacza mi się w głowie guzik odpoczynku.... takie wyciszenie.... lubie to.

    E tam wogóle KOCHAM wodę i KOCHAM pływać ;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. ja jak się zanurzam, to spada mi stanik :) :) :)
    muszę zacząć chodzić na basen w kostiumie jednoczęściowym :D

    OdpowiedzUsuń
  7. dlatego ja noszę jednoczęściowy. Ostatnim razem jak miałam dwu to było in Italy, na plaży pełnej rodzin z dziećmi i rzecz jasna cholerne fale mnie przeturlały i przeciorały i stanik zsunął się na biedro. Ale, że byłam w szoku po ataku fal to nie zauważyłam i tak stałam, a dzieci się patrzyły i oczka miały wielkie jak spodki. Do końca życia będę mieć wyrzuty, że ich życie seksualne będzie co najmniej kulawe. heh

    OdpowiedzUsuń

 
©KAERU 2010
Wszystkie prawa zastrzeżone Sałyga